Tytuł oryginału: [Toxic] 2014, tyt. oryg. cyklu: [Ruin].
Recenzje:
Gabe Hyde od czterech lat ukrywa swoją prawdziwą tożsamość przed światem. Jedna chwila sprawiła, że jego życie się załamało, a kariera zakończyła. Teraz dzieli swój świat pomiędzy studia, przelotne romanse i... dom opieki. Właśnie tam chłopak spotyka Saylor. Dziewczyna uważa Gabe'a za bezmyślnego, beztroskiego gościa, ale jednocześnie coś ją do niego ciągnie. Co się stanie, gdy te dwa światy nie będą mogły przestać się spotykać?
(...) " Życie składa się z dwóch etapów. Narodzin i śmierci. To jest to. Co robić pomiędzy? Cóż, to chyba zależy od Ciebie, prawda? ". Kiedy przeczytałam opis, już wiedziałam że ta książka mi się spodoba, może nawet tak, jak pierwszy tom ( mimo tego, że wmawiałam sobie, że nic nie zastąpi "Utraty" ). I nie myliłam się. "Toxic" dorównuje swojej poprzedniczce, a może nawet ją wyprzedza. Bohaterowie nie są nudni i irytujący, wręcz przeciwnie - barwni i interesujący. Ich poznawanie to wręcz przyjemność; są stworzeni w naturalny sposób. Czytelnik od pierwszej strony próbuje rozwikłać tajemnicę, którą ukrywa Gabe, a która wychodzi na jaw stopniowo, by w końcu nieco nas zaskoczyć. To wspaniały element tej powieści. Czytając "Toxic" emanowały ze mnie emocje, nieraz gwałtownie się zmieniające - niekiedy uśmiechałam się z dialogów bohaterów, a zaraz potem czułam smutek z zaistniałych sytuacji. Właśnie tą rzecz uwielbiam w książkach i ona zawsze utwierdza mnie w przekonaniu, że książka, którą czytam w danym momencie, jest naprawę dobra. " Czasami trzeba uderzyć głową w ziemię, żeby uświadomić sobie, iż droga prowadzi nie w dół, ale do góry ". W tej pozycji, podobnie jak w "Utracie" znajdziemy wiele rozważań i przemyśleń na temat życia, co skłania nas do refleksji nad swoim własnym. Bohaterowie, a szczególnie Gabe, niosą za sobą bagaż życiowych doświadczeń. Styl autorki również bardzo mi się podobał. Ba, uwielbiam ten sposób, jakim pisze pani Rachel Van Dyken. Jej książki czyta się lekko i szybko, co sobie cenię. " To miłość i śmierć, jako jedyne na świecie, potrafią zmienić nasze życie i przeznaczenie. Napędzają nas albo paraliżuję. Jednak ostateczny wybór zawsze należy do nas ". Podsumowując - "Toxic" mnie zachwycił. Nie będę porównywać tej części z poprzednią, ponieważ obie są wspaniałe i warte przeczytania. Bardzo, ale to bardzo polecam i czekam na następny tom.
Gabe to chłopak pełen nieznanych dotąd tajemnic, Saylor z kolei to dziewczyna wiodąca w miarę możliwości poukładane studenckie życie. Pewnego dnia ich drogi się krzyżują, łączy ich muzyka w której znajdują ukojenie i spokój, ale czy połączy ich coś więcej? Po przeczytaniu "Utraty" nie mogłam się doczekać kiedy przeczytam historię jednego z drugoplanowych bohaterów tej powieści - Gabe. Wydawał się być poukładany,
(...)ale wydał mi się też tajemniczy i rzeczywiście to chłopak skrywający mnóstwo sekretów, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. "Toxic" to książka o błędach popełnionych w przeszłości, o tym, jak stawić im czoła i uporać się z tym co już minęło. Nie spodziewałam się, że będzie to książka pełna, aż tak wielu mądrych, życiowych refleksji, które podczas lektury same się nasuwały. "Utrata", była świetna, ale "Toxic" to według mnie istne arcydzieło! Druga część serii "Zatraceni" wydała mi się jeszcze bardziej dopracowana niż tom pierwszy. "Utrata" bywała czasami troszkę zbyt mocno przesłodzona, przynajmniej według mnie, z kolei w "Toxic" nie było już tak cukierkowo. Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów by opisać tę piękną książkę, wszystkie wydają mi się być niewystarczające, bo "Toxic" to dla mnie naprawdę fenomen! Powieść pełna emocji, które targały mną cały czas. Wzruszająca, czasem wywołująca uśmiech na twarzy. W pewnym momencie nawet w moim oku zakręciła się łza. Autorka pisze w ciekawym stylu, czyta się w zastraszająco szybkim tempie, nie spodziewałam się, że powieść ta, aż tak mnie pochłonie, dlatego radzę Wam, jeśli macie w planach tę książkę, lepiej zarezerwujcie sobie na jej czytanie trochę wolnego czasu, ponieważ nie będziecie mogli się oderwać! Bohaterowie również byli interesujący. Z ogromnym zaciekawieniem śledziłam ich losy i niejeden raz otwierałam usta ze zdumienia, trzeba przyznać, że autorka miała ciekawy pomysł i myślę, że swój potencjał naprawdę w pełni wykorzystała. Cieszę się również, że jako postaci drugoplanowe pojawili się tu Wes i Kiersten, których bardzo polubiłam w pierwszym tomie. "Toxic" można czytać jako samodzielną powieść, ale jeśli zamierzacie kiedyś sięgnąć po "Utratę", to radzę właśnie od niej rozpocząć przygodę z tą serią, dlatego, że w "Toxic" pojawiają się fragmenty, które ujawniają treść pierwszego tomu, myślę, że nie jest to żadna wada, jednak, wydaje mi się, że lepiej rozpocząć od "Utraty", chyba, że rzeczywiście "Toxic" miałoby być czytane jako samodzielna powieść. "Toxic" zdecydowanie Wam polecam! Jest to niezwykle ciekawa i emocjonująca książka, o której po prostu nie da się zapomnieć!
Są w życiu sytuację, kiedy za wszelką cenę pragniemy iść do przodu. Niestety kiedy staramy się ruszyć, okazuje się, że tkwimy w szponach przeszłość i nie możemy się uwolnić... Gabe jest młodym mężczyzną skrywającym mroczną przeszłość. Nie taką jak narkotyki i liczne podboje seksualne, On skrywa coś większego, coś co rozdziela serce na mini cząsteczki i nie pozwala go złożyć. Na jego zakrętach życiowych pojawia się Saylor.
(...).. tych dwoje nie wydaje się być sobie pisanych, nic nie jest łatwe i przyjemne, a przeszłość depcze po piętach jak najgroźniejszy wróg. "[...] kiedy człowiek przez lata nie wyściubia nosa z ciemnej nory, którą sam sobie wykopał, robi się drażliwy, jak ktoś świeci mu latarką w oczy. Wzrok musi się przyzwyczaić i powiedzmy sobie szczerze- nie jest to przyjemne doświadczenie." Już przy omawianiu "Utraty" wspomniałam, że zaintrygował mnie Gabe. Jego postać jest tajemnicza, nie wiele o nim wiele, a mimo to nas zachwyca. Wydaje się być zwyczajnym studentem, lecz w jego zachowaniu nic nie jest zwyczajne, On sam nie jest tym za kogo się podaje. Wszystko jest pokręcone i nad wyraz realne. Rachen Van Dyken po raz kolejny pokazała mi, że potrafi igrać z uczuciami czytelnika. Akcja w powieści toczy się powoli, z każda kartką wgłębiamy się coraz bardziej w tajemnice przeszłości Głównego bohatera. Do samego końca nie mamy jasnego obrazu, co tak naprawdę wydarzyło się kiedyś. Mamy strzępy informacji, dopiero bliżej zakończenia poznajemy wszystkie szczegóły. Toxic jest niewątpliwie tykającą bombom emocji, wciąga jak wir i kołysał nas na wietrze, żeby wyrzucić gdzieś w pustą przepaść. Powiem kilka słów o Saylor, mamy w tym przypadku narrację naprzemienną (podobnie było w Utracie), jak mogliście zauważyć jest to mój ulubiony rodzaj narracji. Saylor to dziewczyna poukładana, jedna z tych świętych. Dziwiłam się sama sobie jak łatwo było mi się z nią utożsamić. Wystarczyło jedno zdanie żebym wiedziała, że ta dziewczyna ma w sobie moc, skrytą gdzieś między czeluściami spokoju i nieśmiałości. Jest też tajemnicza Księżniczka, o której nie mogę zbyt wiele powiedzieć, gdyż jest to postać znacząca, którą poznajemy stopniowo małymi kroczkami. '[...] - To, że nie płaczemy nie oznacza, że nie jesteśmy wewnątrz rozdarci." Wypadałoby powiedzieć coś o wątku miłosnym, jest poprowadzony bezbłędnie. Od nienawiści do miłość jest tylko jeden maleńki krok... a może to w drugą stronę szło? Nie ważne... waży jest fakt, jak Autorce udało się zbudować cały obraz. Historia jest tak piękna i wzruszająca, że nie byłam w stanie opanować swoich łez. Nie kontrolowałam ich, uciekły z moich oczy same! Takiej miłości chce każdy, do ostatniego oddechu, do samego końca. Muszę przyznać, że książka odrobinę przypominała mi Maybe someday, ale tylko odrobinę! Może to przez muzykę, która towarzyszy w książce, albo przez postać Księżniczki... sama nie wiem takie miałam odczucie w pewnym momencie. Moje odczucie tylko pozwoliło mi jeszcze bardziej zakochać się w tej książce. Ja wiem, że Utrata była pełna emocji, ale to co się dzieje w Toxic... tego się nie da opisać słowami to trzeba przeżyć, a raczej przeczytać. Pisze tę recenzję "na świeżo" emocja jeszcze w mnie buzują. Tyle rzeczy chciałabym powiedzieć, tyle cech wyróżnić, że sama już się w tym gubię. Bez wątpienia Toxic wkrada się na listę moich ulubionych książek! Reasumując Toxic to powieść mówiąca o prawdziwym oddaniu, miłości do "grobowej deski. Widzimy jak łatwo jest się uwikłać w kłamstwie i jak trudno zostawić za sobą przeszłość. Przeszłość to części nas i choćbyśmy chcieli nie możemy jej zmienić, skupiajmy się na przyszłość bo ją możemy zmienić. Kończę i życzę miłego sobotniego wieczoru życzę! Autor: Książko Miłości Moja o 20:26 19 komentarzy:
„Wszyscy noszą maski. W różnych kształtach i rozmiarach. Jedyny problem z nakładaniem masek polega na tym, że tak dobrze się w nich czujemy. Jakże szybko uświadamiamy sobie, że nie musimy być tym, kim naprawdę jesteśmy. Jak łatwo przekonać samych siebie, że musimy ukryć to, jacy się urodziliśmy. To straszne, że lęk nie pozwala nam wypełnić naszego przeznaczenia. To piekło, gdy osoba, którą mieliśmy być, zostaje zastąpiona przez jakiegoś taniego oszusta.
(...)- Wes M.” ”Toxic” to kontynuacja losów Westona oraz Kiersten głównych bohaterów „Utraty”, tym razem przybliżona zostaje historia ich wspólnego przyjaciela Gabe'a Hyde, który w pierwszym tomie był postacią drugoplanową. „Moje odbicie w lustrze wydawało się obce… Nie pamiętałem samego siebie… człowieka, którym byłem. Żyłem, nosząc tę przeklętą maskę od tak dawna, że zupełnie się zatraciłem – wszystko zapomniałem. Dzięki Bogu. _ Gabe H.” Ashton młody, przystojny mężczyzna , muzycznie utalentowany, jak na swój wiek bardzo bogaty, zgrywa twardziela, chociaż tak naprawdę jest bardzo wrażliwy. Cztery lata temu zdarzył się wypadek, który całkowicie odmienił jego życie. Mężczyzna zmienia dane oraz wizerunek i jako Gabe zaczyna nowe życie. Ukrywa się. Przed kim lub przed czym ucieka? Jednak nie tak łatwo jest zapomnieć...zapomnieć o przeszłości… zapomnieć o pierwszej miłości… zapomnieć o składanych obietnicach… zacząć od nowa żyć. Tajemnice zaczynają powoli wychodzić na światło dzienne. Mężczyzna rozdarty między przeszłością a teraźniejszością, między Księżniczką, a Saylor, bo jak wiadomo chociaż chciałoby się, to nie można mieć wszystkiego. „Leczenie ran to długotrwały proces i choć nadal czułem ból, tym razem nie uciekałem przed nim, bo przypominał mi o tym, że kiedyś istniała. Przypominał mi, że żyła. Zabawne, ale dawniej myślałem, że gdy znieczulę się na ból, on zniknie. Teraz wiem, że jedyny sposób, żeby wyzwolić się od bólu, to działać wbrew sobie i się z nim pogodzić. - Gabe H.” Saylor „pierwszoroczniaczka”, prymuska, za wszelką cenę starająca się utrzymać stypendium naukowe, perfekcyjna do granic możliwości. Jej cel, to skończyć studia z wyróżnieniem, znaleźć dobrze płatną pracę, a tym samym pomóc rodzinie w utrzymaniu. Połączyła ich miłość… miłość do muzyki. „Muzyka to życie – może dlatego rozstałem się z nią na tak długo. Czułem, że nie zasługuję już na to, żeby żyć. -Gabe H.” „Toxic” podobnie jak „Utrata” przepełniona jest emocjami. Płakałam i śmiałam się wraz z bohaterami. Charakterystyka postaci jest bardzo dobra. Rozdziały są niezwykle krótkie, a język mało skomplikowany przez co publikację czyta się nadzwyczaj szybko, w zasadzie można ją przeczytać przy jednym podejściu. Dobrym posunięciem przez autorkę jest również to, że książki można czytać osobno, jednak szczerze zachęcam do sięgnięcia w pierwszej kolejności po „Utratę”. Co jeszcze? Zakończenie nawiązuje do kolejnego tomu w którym, główną rolę będzie odgrywać historia Lisy, dziewczyny, która tkwi w tej serii od samego początku. Podobnie jak w poprzednim tomie autorka postawiła nacisk na samotność, ból, tęsknotę, chorobę oraz śmierć. Ukazuje, że nie zawsze młodym ludziom są tylko imprezy w głowie, bo oni jak każdy inny również mają uczucia i własny rozum, a niekiedy bagaż ich doświadczeń jest znacznie większy niż niektórych ludzi, którzy młodość mają daleko w tyle. Podoba mi się również pomysł złotych myśli, które zaczynają każdy rozdział. Bowiem czytając te sentencje, czytelnik na chwilkę się zatrzymuje i rozkłada je na czynniki pierwsze. Dlatego, że są to słowa, które dają odbiorcy do myślenia i nie sposób jest przejść koło nich obojętnie, no może nie przy wszystkich lecz przy większości z nich. „Gdyby Bóg chciał, żebyśmy nosili ze sobą swój bagaż, zaopatrzyłby nas w kieszenie, takie jak mają kangury. Albo wyposażyłby nas w ogromne ramiona, na których unieślibyśmy całe nasze brzemię. Skoro jednak nie musimy uginać się pod ciężarem świata, dlaczego wciąż to robimy? - Wes M.” Jedynej rzeczy, której mogę się przyczepić to to, że na początku zachowanie Saylor było strasznie infantylne, czasami tak bardzo mnie irytowała, że miałam ochotę zamknąć książkę. Jednak było to w pierwszych rozdziałach, potem jakby bohaterka dorosła/dojrzała i było tylko lepiej. Natomiast Gabe'a polubiłam od pierwszych stron, jest to bardzo mądry człowiek. Autorka przedstawiła całą historię w dużej mierze z perspektywy Gabe, ale są także rozdziały, które widziane są oczami Saylor. Jeśli miałabym podjąć temat oprawy graficznej, to jednych odstrasza innych przyciąga, a na mnie nie robi ona szczególnego wrażenia, jest jaka jest i tyle, jednak czy to nie treść jest ważniejsza? Bardzo się cieszę, że dane mi było przeczytać „Toxic”, spędziłam miłe chwile w towarzystwie Gabe'a oraz Saylor i ich przyjaciół. Jestem usatysfakcjonowana i z przyjemnością sięgnę po kolejny tom serii pt. „Wstyd”, którego premiera przewidziana jest na początku września. Polecam.
Czas zdjąć maskę. Po przeczytaniu pierwszej części serii „Zatraceni” wiedziałam, że autorkę stać na dużo i z niecierpliwością czekałam na kolejną część. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać, o czym będzie powieść. Jednak już po pierwszych rozdziałach pożałowałam jednego - że nie zwróciłam większej uwagi na postacie drugoplanowe w „Utracie”. Bo jak się okazało „Toxic” można czytać jako samodzielną powieść,
(...)jednak znajdziemy w niej bohaterów z poprzedniej części. "Czasami trzeba uderzyć głową w ziemię, żeby uświadomić sobie, iż droga prowadzi nie w dół, ale do góry." Historia opisana w „Toxic” to historia Gabe i Saylor. Gabe od czterech lat tkwi w zawieszeniu, głównie dotyczy to jego serca. Jego serce jest zawieszone w miłości, którą stracił przez jedną głupią decyzję. Jeden błąd kosztował go tak wiele, że musiał założyć maskę i ukryć się przed światem. Gdy na jego drodze pojawia się Saylor, piękna i utalentowana dziewczyna, jego serce znowu pragnie bić. Jednak czy jest w stanie uwolnić się od starej miłości i zacząć pisać nową historię? Myślałam, że „Utrata” jest książką, która wyczerpała pojęcie „książki przepełnionej emocjami i uczuciami”. Była dla mnie idealna. Jednak po przeczytaniu „Toxic” nie wiedziałam nawet jak napisać recenzję. Podchodziłam do pisania kilka razy i za każdym razem kasowałam wszystko. Najgorsze co może spotkać czytelnika, to przeczytanie książki, która tak nim wstrząśnie, tak zaskoczy, że nie znajdzie słów, by opisać swoje spostrzeżenia. Autorka „Utratą” postawiła poprzeczkę bardzo wysoko. Bałam się, że drugą częścią nie podoła wymaganiom, jakie postawili sobie czytelnicy. Bałam się, że „Toxic” dopadnie klątwa „drugiego tomu”. Nie mogłam się bardziej mylić. Moje obawy odpłynęły w niepamięć już po przeczytaniu kilku stron. Gabe i Saylor zawładnęli moim sercem i wypełnili moje myśli. Nie wiedziałam, że tak bardzo można się przywiązać do postaci książkowych i razem z nimi przeżywać ich ból, smutek, a także radość. "A może tego właśnie chciał - żeby jego dom był labiryntem, maska jego tożsamością, a życie kłamstwem." Książka jest przepełniona emocjami, i tymi dobrymi, i złymi. Gabe przechodzi trudny okres w swoim życiu. Po błędzie jaki popełnił, będąc jeszcze nastolatkiem i jednocześnie bożyszczem nastolatek, nie może wrócić do rzeczywistości. Ciągle dźwiga brzemię przeszłości. Jedyną nadzieją, iskierką w tym ciemnym tunelu jest pojawienie się w jego życiu Saylor. A cała historia tych dwojga młodych ludzi jest opisana w znakomity sposób. Autorka porusza problem, który nie raz można usłyszeć w mediach - jak to młodzi celebryci zatracają siebie, sięgają po narkotyki i jak to szybko może dojść do tragedii. Ten ich wyimaginowany świat gwiazdy w jednej chwili może dobiec końca. Książkę przeczytałam, dosłownie, z otwartymi ustami. Nie mogłam uwierzyć, że można tak pokierować losami bohaterów, że można tak idealnie wprowadzić tajemnicę, a potem ją odkryć przed wszystkim. Książkę czyta się bardzo szybko. Nawet nie nazwałabym tego czytaniem – ją się wprost pochłania. Język jest prosty i lekki. Narracja pierwszoosobowa, widziana na przemian z punktu widzenia głównych bohaterów, jest znakomitym rozwiązaniem. Bardziej przybliżamy się do tych postaci, czujemy to co oni i łączymy się z nimi i przeżywamy razem z nimi ich historię. A musicie mi uwierzyć, że jest co przeżywać! Chciałabym opisać tyle rzeczy, podzielić się swoimi spostrzeżeniami, jednak boję się, że za dużo zdradzę. Książki nie da się streścić w kilku zdaniach. Nie da się dokładnie wyrazić w recenzji tych wszystkich emocji, uczuć jakie targają mną, odkąd skończyłam czytać książkę. Tak właśnie, mam „kaca książkowego” i nie mogę przestać o niej myśleć. Już teraz tak bardzo nie mogę się doczekać kolejnej części. Wiem, że będzie opowiadała losy kogoś, kogo już poznaliśmy w dwóch częściach „Zatraconych”. Nie umiem nawet wyobrazić sobie czym autorka nas zaskoczy, a wiem, że zaskoczy i to bardzo. Książkę polecam wszystkim bez wyjątku. Każdy, kto umie czytać powinien przeczytać „Toxic”. No dobra może za bardzo się rozpędziłam, jednak wiem, że polecę książkę każdemu mojemu znajomemu, ba, każdej spotkanej osobie, z którą zamienię zdanie. Jeżeli ktoś miał jakieś wątpliwości po przeczytaniu „Utraty”, że jest to ckliwa powieść o miłości, trochę przesłodzona, to po przeczytaniu „Toxic” nie będzie miał już żadnych, ale to żadnych wątpliwości. Książka jest naprawdę fenomenalna. Dzięki niej pokochałam styl autorki, która stała się jedną z moich ulubionych pisarek.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
" Życie składa się z dwóch etapów. Narodzin i śmierci. To jest to. Co robić pomiędzy? Cóż, to chyba zależy od Ciebie, prawda? ".
Kiedy przeczytałam opis, już wiedziałam że ta książka mi się spodoba, może nawet tak, jak pierwszy tom ( mimo tego, że wmawiałam sobie, że nic nie zastąpi "Utraty" ). I nie myliłam się. "Toxic" dorównuje swojej poprzedniczce, a może nawet ją wyprzedza.
Bohaterowie nie są nudni i irytujący, wręcz przeciwnie - barwni i interesujący. Ich poznawanie to wręcz przyjemność; są stworzeni w naturalny sposób. Czytelnik od pierwszej strony próbuje rozwikłać tajemnicę, którą ukrywa Gabe, a która wychodzi na jaw stopniowo, by w końcu nieco nas zaskoczyć. To wspaniały element tej powieści.
Czytając "Toxic" emanowały ze mnie emocje, nieraz gwałtownie się zmieniające - niekiedy uśmiechałam się z dialogów bohaterów, a zaraz potem czułam smutek z zaistniałych sytuacji. Właśnie tą rzecz uwielbiam w książkach i ona zawsze utwierdza mnie w przekonaniu, że książka, którą czytam w danym momencie, jest naprawę dobra.
" Czasami trzeba uderzyć głową w ziemię, żeby uświadomić sobie, iż droga prowadzi nie w dół, ale do góry ".
W tej pozycji, podobnie jak w "Utracie" znajdziemy wiele rozważań i przemyśleń na temat życia, co skłania nas do refleksji nad swoim własnym. Bohaterowie, a szczególnie Gabe, niosą za sobą bagaż życiowych doświadczeń.
Styl autorki również bardzo mi się podobał. Ba, uwielbiam ten sposób, jakim pisze pani Rachel Van Dyken. Jej książki czyta się lekko i szybko, co sobie cenię.
" To miłość i śmierć, jako jedyne na świecie, potrafią zmienić nasze życie i przeznaczenie. Napędzają nas albo paraliżuję. Jednak ostateczny wybór zawsze należy do nas ".
Podsumowując - "Toxic" mnie zachwycił. Nie będę porównywać tej części z poprzednią, ponieważ obie są wspaniałe i warte przeczytania. Bardzo, ale to bardzo polecam i czekam na następny tom.
Po przeczytaniu "Utraty" nie mogłam się doczekać kiedy przeczytam historię jednego z drugoplanowych bohaterów tej powieści - Gabe. Wydawał się być poukładany, (...) ale wydał mi się też tajemniczy i rzeczywiście to chłopak skrywający mnóstwo sekretów, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne.
"Toxic" to książka o błędach popełnionych w przeszłości, o tym, jak stawić im czoła i uporać się z tym co już minęło. Nie spodziewałam się, że będzie to książka pełna, aż tak wielu mądrych, życiowych refleksji, które podczas lektury same się nasuwały. "Utrata", była świetna, ale "Toxic" to według mnie istne arcydzieło!
Druga część serii "Zatraceni" wydała mi się jeszcze bardziej dopracowana niż tom pierwszy. "Utrata" bywała czasami troszkę zbyt mocno przesłodzona, przynajmniej według mnie, z kolei w "Toxic" nie było już tak cukierkowo.
Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów by opisać tę piękną książkę, wszystkie wydają mi się być niewystarczające, bo "Toxic" to dla mnie naprawdę fenomen! Powieść pełna emocji, które targały mną cały czas. Wzruszająca, czasem wywołująca uśmiech na twarzy. W pewnym momencie nawet w moim oku zakręciła się łza.
Autorka pisze w ciekawym stylu, czyta się w zastraszająco szybkim tempie, nie spodziewałam się, że powieść ta, aż tak mnie pochłonie, dlatego radzę Wam, jeśli macie w planach tę książkę, lepiej zarezerwujcie sobie na jej czytanie trochę wolnego czasu, ponieważ nie będziecie mogli się oderwać!
Bohaterowie również byli interesujący. Z ogromnym zaciekawieniem śledziłam ich losy i niejeden raz otwierałam usta ze zdumienia, trzeba przyznać, że autorka miała ciekawy pomysł i myślę, że swój potencjał naprawdę w pełni wykorzystała. Cieszę się również, że jako postaci drugoplanowe pojawili się tu Wes i Kiersten, których bardzo polubiłam w pierwszym tomie.
"Toxic" można czytać jako samodzielną powieść, ale jeśli zamierzacie kiedyś sięgnąć po "Utratę", to radzę właśnie od niej rozpocząć przygodę z tą serią, dlatego, że w "Toxic" pojawiają się fragmenty, które ujawniają treść pierwszego tomu, myślę, że nie jest to żadna wada, jednak, wydaje mi się, że lepiej rozpocząć od "Utraty", chyba, że rzeczywiście "Toxic" miałoby być czytane jako samodzielna powieść.
"Toxic" zdecydowanie Wam polecam! Jest to niezwykle ciekawa i emocjonująca książka, o której po prostu nie da się zapomnieć!
Gabe jest młodym mężczyzną skrywającym mroczną przeszłość. Nie taką jak narkotyki i liczne podboje seksualne, On skrywa coś większego, coś co rozdziela serce na mini cząsteczki i nie pozwala go złożyć. Na jego zakrętach życiowych pojawia się Saylor. (...) .. tych dwoje nie wydaje się być sobie pisanych, nic nie jest łatwe i przyjemne, a przeszłość depcze po piętach jak najgroźniejszy wróg.
"[...] kiedy człowiek przez lata nie wyściubia nosa z ciemnej nory, którą sam sobie wykopał, robi się drażliwy, jak ktoś świeci mu latarką w oczy. Wzrok musi się przyzwyczaić i powiedzmy sobie szczerze- nie jest to przyjemne doświadczenie." Już przy omawianiu "Utraty" wspomniałam, że zaintrygował mnie Gabe. Jego postać jest tajemnicza, nie wiele o nim wiele, a mimo to nas zachwyca. Wydaje się być zwyczajnym studentem, lecz w jego zachowaniu nic nie jest zwyczajne, On sam nie jest tym za kogo się podaje. Wszystko jest pokręcone i nad wyraz realne.
Rachen Van Dyken po raz kolejny pokazała mi, że potrafi igrać z uczuciami czytelnika. Akcja w powieści toczy się powoli, z każda kartką wgłębiamy się coraz bardziej w tajemnice przeszłości Głównego bohatera. Do samego końca nie mamy jasnego obrazu, co tak naprawdę wydarzyło się kiedyś. Mamy strzępy informacji, dopiero bliżej zakończenia poznajemy wszystkie szczegóły. Toxic jest niewątpliwie tykającą bombom emocji, wciąga jak wir i kołysał nas na wietrze, żeby wyrzucić gdzieś w pustą przepaść. Powiem kilka słów o Saylor, mamy w tym przypadku narrację naprzemienną (podobnie było w Utracie), jak mogliście zauważyć jest to mój ulubiony rodzaj narracji. Saylor to dziewczyna poukładana, jedna z tych świętych. Dziwiłam się sama sobie jak łatwo było mi się z nią utożsamić. Wystarczyło jedno zdanie żebym wiedziała, że ta dziewczyna ma w sobie moc, skrytą gdzieś między czeluściami spokoju i nieśmiałości. Jest też tajemnicza Księżniczka, o której nie mogę zbyt wiele powiedzieć, gdyż jest to postać znacząca, którą poznajemy stopniowo małymi kroczkami.
'[...] - To, że nie płaczemy nie oznacza, że nie jesteśmy wewnątrz rozdarci." Wypadałoby powiedzieć coś o wątku miłosnym, jest poprowadzony bezbłędnie. Od nienawiści do miłość jest tylko jeden maleńki krok... a może to w drugą stronę szło? Nie ważne... waży jest fakt, jak Autorce udało się zbudować cały obraz. Historia jest tak piękna i wzruszająca, że nie byłam w stanie opanować swoich łez. Nie kontrolowałam ich, uciekły z moich oczy same! Takiej miłości chce każdy, do ostatniego oddechu, do samego końca.
Muszę przyznać, że książka odrobinę przypominała mi Maybe someday, ale tylko odrobinę! Może to przez muzykę, która towarzyszy w książce, albo przez postać Księżniczki... sama nie wiem takie miałam odczucie w pewnym momencie. Moje odczucie tylko pozwoliło mi jeszcze bardziej zakochać się w tej książce. Ja wiem, że Utrata była pełna emocji, ale to co się dzieje w Toxic... tego się nie da opisać słowami to trzeba przeżyć, a raczej przeczytać.
Pisze tę recenzję "na świeżo" emocja jeszcze w mnie buzują. Tyle rzeczy chciałabym powiedzieć, tyle cech wyróżnić, że sama już się w tym gubię. Bez wątpienia Toxic wkrada się na listę moich ulubionych książek!
Reasumując Toxic to powieść mówiąca o prawdziwym oddaniu, miłości do "grobowej deski. Widzimy jak łatwo jest się uwikłać w kłamstwie i jak trudno zostawić za sobą przeszłość. Przeszłość to części nas i choćbyśmy chcieli nie możemy jej zmienić, skupiajmy się na przyszłość bo ją możemy zmienić.
Kończę i życzę miłego sobotniego wieczoru życzę!
Autor: Książko Miłości Moja o 20:26 19 komentarzy:
„Moje odbicie w lustrze wydawało się obce… Nie pamiętałem samego siebie… człowieka, którym byłem. Żyłem, nosząc tę przeklętą maskę od tak dawna, że zupełnie się zatraciłem – wszystko zapomniałem. Dzięki Bogu. _ Gabe H.” Ashton młody, przystojny mężczyzna , muzycznie utalentowany, jak na swój wiek bardzo bogaty, zgrywa twardziela, chociaż tak naprawdę jest bardzo wrażliwy. Cztery lata temu zdarzył się wypadek, który całkowicie odmienił jego życie. Mężczyzna zmienia dane oraz wizerunek i jako Gabe zaczyna nowe życie. Ukrywa się. Przed kim lub przed czym ucieka? Jednak nie tak łatwo jest zapomnieć...zapomnieć o przeszłości… zapomnieć o pierwszej miłości… zapomnieć o składanych obietnicach… zacząć od nowa żyć. Tajemnice zaczynają powoli wychodzić na światło dzienne. Mężczyzna rozdarty między przeszłością a teraźniejszością, między Księżniczką, a Saylor, bo jak wiadomo chociaż chciałoby się, to nie można mieć wszystkiego.
„Leczenie ran to długotrwały proces i choć nadal czułem ból, tym razem nie uciekałem przed nim, bo przypominał mi o tym, że kiedyś istniała. Przypominał mi, że żyła. Zabawne, ale dawniej myślałem, że gdy znieczulę się na ból, on zniknie. Teraz wiem, że jedyny sposób, żeby wyzwolić się od bólu, to działać wbrew sobie i się z nim pogodzić. - Gabe H.” Saylor „pierwszoroczniaczka”, prymuska, za wszelką cenę starająca się utrzymać stypendium naukowe, perfekcyjna do granic możliwości. Jej cel, to skończyć studia z wyróżnieniem, znaleźć dobrze płatną pracę, a tym samym pomóc rodzinie w utrzymaniu.
Połączyła ich miłość… miłość do muzyki.
„Muzyka to życie – może dlatego rozstałem się z nią na tak długo. Czułem, że nie zasługuję już na to, żeby żyć. -Gabe H.” „Toxic” podobnie jak „Utrata” przepełniona jest emocjami. Płakałam i śmiałam się wraz z bohaterami. Charakterystyka postaci jest bardzo dobra. Rozdziały są niezwykle krótkie, a język mało skomplikowany przez co publikację czyta się nadzwyczaj szybko, w zasadzie można ją przeczytać przy jednym podejściu. Dobrym posunięciem przez autorkę jest również to, że książki można czytać osobno, jednak szczerze zachęcam do sięgnięcia w pierwszej kolejności po „Utratę”. Co jeszcze? Zakończenie nawiązuje do kolejnego tomu w którym, główną rolę będzie odgrywać historia Lisy, dziewczyny, która tkwi w tej serii od samego początku.
Podobnie jak w poprzednim tomie autorka postawiła nacisk na samotność, ból, tęsknotę, chorobę oraz śmierć. Ukazuje, że nie zawsze młodym ludziom są tylko imprezy w głowie, bo oni jak każdy inny również mają uczucia i własny rozum, a niekiedy bagaż ich doświadczeń jest znacznie większy niż niektórych ludzi, którzy młodość mają daleko w tyle.
Podoba mi się również pomysł złotych myśli, które zaczynają każdy rozdział. Bowiem czytając te sentencje, czytelnik na chwilkę się zatrzymuje i rozkłada je na czynniki pierwsze. Dlatego, że są to słowa, które dają odbiorcy do myślenia i nie sposób jest przejść koło nich obojętnie, no może nie przy wszystkich lecz przy większości z nich.
„Gdyby Bóg chciał, żebyśmy nosili ze sobą swój bagaż, zaopatrzyłby nas w kieszenie, takie jak mają kangury. Albo wyposażyłby nas w ogromne ramiona, na których unieślibyśmy całe nasze brzemię. Skoro jednak nie musimy uginać się pod ciężarem świata, dlaczego wciąż to robimy? - Wes M.” Jedynej rzeczy, której mogę się przyczepić to to, że na początku zachowanie Saylor było strasznie infantylne, czasami tak bardzo mnie irytowała, że miałam ochotę zamknąć książkę. Jednak było to w pierwszych rozdziałach, potem jakby bohaterka dorosła/dojrzała i było tylko lepiej. Natomiast Gabe'a polubiłam od pierwszych stron, jest to bardzo mądry człowiek. Autorka przedstawiła całą historię w dużej mierze z perspektywy Gabe, ale są także rozdziały, które widziane są oczami Saylor. Jeśli miałabym podjąć temat oprawy graficznej, to jednych odstrasza innych przyciąga, a na mnie nie robi ona szczególnego wrażenia, jest jaka jest i tyle, jednak czy to nie treść jest ważniejsza?
Bardzo się cieszę, że dane mi było przeczytać „Toxic”, spędziłam miłe chwile w towarzystwie Gabe'a oraz Saylor i ich przyjaciół. Jestem usatysfakcjonowana i z przyjemnością sięgnę po kolejny tom serii pt. „Wstyd”, którego premiera przewidziana jest na początku września. Polecam.
Po przeczytaniu pierwszej części serii „Zatraceni” wiedziałam, że autorkę stać na dużo i z niecierpliwością czekałam na kolejną część. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać, o czym będzie powieść. Jednak już po pierwszych rozdziałach pożałowałam jednego - że nie zwróciłam większej uwagi na postacie drugoplanowe w „Utracie”. Bo jak się okazało „Toxic” można czytać jako samodzielną powieść, (...) jednak znajdziemy w niej bohaterów z poprzedniej części.
"Czasami trzeba uderzyć głową w ziemię, żeby uświadomić sobie, iż droga prowadzi nie w dół, ale do góry." Historia opisana w „Toxic” to historia Gabe i Saylor. Gabe od czterech lat tkwi w zawieszeniu, głównie dotyczy to jego serca. Jego serce jest zawieszone w miłości, którą stracił przez jedną głupią decyzję. Jeden błąd kosztował go tak wiele, że musiał założyć maskę i ukryć się przed światem. Gdy na jego drodze pojawia się Saylor, piękna i utalentowana dziewczyna, jego serce znowu pragnie bić. Jednak czy jest w stanie uwolnić się od starej miłości i zacząć pisać nową historię?
Myślałam, że „Utrata” jest książką, która wyczerpała pojęcie „książki przepełnionej emocjami i uczuciami”. Była dla mnie idealna. Jednak po przeczytaniu „Toxic” nie wiedziałam nawet jak napisać recenzję. Podchodziłam do pisania kilka razy i za każdym razem kasowałam wszystko. Najgorsze co może spotkać czytelnika, to przeczytanie książki, która tak nim wstrząśnie, tak zaskoczy, że nie znajdzie słów, by opisać swoje spostrzeżenia.
Autorka „Utratą” postawiła poprzeczkę bardzo wysoko. Bałam się, że drugą częścią nie podoła wymaganiom, jakie postawili sobie czytelnicy. Bałam się, że „Toxic” dopadnie klątwa „drugiego tomu”. Nie mogłam się bardziej mylić. Moje obawy odpłynęły w niepamięć już po przeczytaniu kilku stron. Gabe i Saylor zawładnęli moim sercem i wypełnili moje myśli. Nie wiedziałam, że tak bardzo można się przywiązać do postaci książkowych i razem z nimi przeżywać ich ból, smutek, a także radość.
"A może tego właśnie chciał - żeby jego dom był labiryntem, maska jego tożsamością, a życie kłamstwem." Książka jest przepełniona emocjami, i tymi dobrymi, i złymi. Gabe przechodzi trudny okres w swoim życiu. Po błędzie jaki popełnił, będąc jeszcze nastolatkiem i jednocześnie bożyszczem nastolatek, nie może wrócić do rzeczywistości. Ciągle dźwiga brzemię przeszłości. Jedyną nadzieją, iskierką w tym ciemnym tunelu jest pojawienie się w jego życiu Saylor. A cała historia tych dwojga młodych ludzi jest opisana w znakomity sposób. Autorka porusza problem, który nie raz można usłyszeć w mediach - jak to młodzi celebryci zatracają siebie, sięgają po narkotyki i jak to szybko może dojść do tragedii. Ten ich wyimaginowany świat gwiazdy w jednej chwili może dobiec końca.
Książkę przeczytałam, dosłownie, z otwartymi ustami. Nie mogłam uwierzyć, że można tak pokierować losami bohaterów, że można tak idealnie wprowadzić tajemnicę, a potem ją odkryć przed wszystkim. Książkę czyta się bardzo szybko. Nawet nie nazwałabym tego czytaniem – ją się wprost pochłania. Język jest prosty i lekki. Narracja pierwszoosobowa, widziana na przemian z punktu widzenia głównych bohaterów, jest znakomitym rozwiązaniem. Bardziej przybliżamy się do tych postaci, czujemy to co oni i łączymy się z nimi i przeżywamy razem z nimi ich historię. A musicie mi uwierzyć, że jest co przeżywać!
Chciałabym opisać tyle rzeczy, podzielić się swoimi spostrzeżeniami, jednak boję się, że za dużo zdradzę. Książki nie da się streścić w kilku zdaniach. Nie da się dokładnie wyrazić w recenzji tych wszystkich emocji, uczuć jakie targają mną, odkąd skończyłam czytać książkę. Tak właśnie, mam „kaca książkowego” i nie mogę przestać o niej myśleć. Już teraz tak bardzo nie mogę się doczekać kolejnej części. Wiem, że będzie opowiadała losy kogoś, kogo już poznaliśmy w dwóch częściach „Zatraconych”. Nie umiem nawet wyobrazić sobie czym autorka nas zaskoczy, a wiem, że zaskoczy i to bardzo.
Książkę polecam wszystkim bez wyjątku. Każdy, kto umie czytać powinien przeczytać „Toxic”. No dobra może za bardzo się rozpędziłam, jednak wiem, że polecę książkę każdemu mojemu znajomemu, ba, każdej spotkanej osobie, z którą zamienię zdanie. Jeżeli ktoś miał jakieś wątpliwości po przeczytaniu „Utraty”, że jest to ckliwa powieść o miłości, trochę przesłodzona, to po przeczytaniu „Toxic” nie będzie miał już żadnych, ale to żadnych wątpliwości. Książka jest naprawdę fenomenalna. Dzięki niej pokochałam styl autorki, która stała się jedną z moich ulubionych pisarek.