Dimily po raz trzeci… i ostatni.
Miłość nie wybiera. Czasami dopada nas w najmniej oczekiwanym momencie. Czasami zakochujemy się w osobie, w której nie powinniśmy. Czy można kochać przybranego brata, jako mężczyznę, nie jako brata? Czy można oddać serce przybranej siostrze? Ta miłość jest zdecydowanie trudna, ale mimo wszystko realna. Estelle Maskame przez trzy tomy starała się nam pokazać wszystkie za i przeciw takiej miłości.
(...)
„Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” to ostatni tom trylogii Dimily, powieści z gatunku new adult. Tutaj wszystko się wyjaśnia, poznajemy najbardziej skrywane sekrety rodzin Eden i Tylera, i w końcu odpowiadamy sobie na to najważniejsze pytanie: czy miłość przybranego rodzeństwa przetrwa ciężką próbę?
„Życie nie polega wyłącznie na babraniu się w przeszłości i walce z przeciwnościami losu. Czasem należy po prostu się nim cieszyć.” Tyler wyjechał i to Eden przez cały rok musiała się zmagać z ojcem, który nie akceptuje jej i jej związku z przybranym bratem, z otoczeniem, które zareagowało na wiadomość o ich miłości raczej niechętnie. Ale Eden już wyleczyła się z Tylera, już go nie kocha. Teraz czuje tylko nienawiść. Gdy ich oczy znów się spotykają serce Eden zamiera. Tyler wyjaśnia powody swojej ucieczki, ale czy Eden mu wybaczy? Czy jest jeszcze szansa na tę miłość, która ma przeciw sobie cały świat?
„Człowiek, który kiedyś był dla mnie całym światem, o czym przekonałam się dopiero wtedy, gdy odszedł i nigdy nie wrócił.” Bardzo trudno było mi przeczytać „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?”. Nie dlatego, że książka jest zła, ale dlatego, że wiedziałam, że to już koniec. To koniec Dimily. Nie chciałam rozstawać się z Eden i Tylerem, za bardzo ich pokochałam i bardzo, bardzo mocno kibicowałam im. Byłam po ich stronie od pierwszej części. Dwie poprzednie części doprowadziły zapewne niejednego czytelnika do łez. „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” doprowadza do szaleństwa. Dosłownie! Szalejemy odkrywając wszystkie tajemnice. Szalejemy, gdy wraca Tyler. Szalejemy, gdy Eden mówi: „Między nami wszystko skończone, Tyler”.
„Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” to zakończenie trylogii Dimily. Tutaj wszystko się kończy, ale również zaczyna. Co się zaczyna? Tego dowiecie się z książki, natomiast co się kończy? Kończy się nasza przygoda z Dimily. „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” utrzymuj poziom swoich poprzedniczek, jednak miałam wrażenie, że to nieco spokojniejsza część. Są kłótnie, są niedomówienia, są powody do łez i do śmiechu, są sceny przesiąknięte erotyzmem i są sceny pełne przyjaźni i oddania. Jednak ta książka to spokojne zakończenie pewnego etapu. Estelle Maskame postawiła na trylogię, dlatego ze smutkiem pożegnamy się z Eden i Tylerem.
Książkę czyta się bardzo szybko. Wystarczy jeden, góra dwa wieczory, by przebrnąć przez tę gonitwę uczuć, wybuchy emocji, pełne pożądania sceny. Eden i Tyler po tylu przejściach, tylu zmagań z przeciwnościami losu zasługują na to, żeby być razem, ale czy mają w sobie jeszcze dość odwagi i akceptacji? Eden została wykreowana na bardzo silną i mądrą dziewczynę. Choć momentami działa spontanicznie, nie ma w tej spontaniczności nic głupiego. Dziewczyna wie czego chce i dąży do tego by być szczęśliwa. Tyler to chłopak z trudnym dzieciństwem. Musi zmagać się z agresją i napadami złości. Ale chce walczyć. Chce walczyć nie tylko dla Eden, ale przede wszystkim dla siebie. Eden i Tyler to para idealna, a jedyny minus to to, że są przybranym rodzeństwem. Ich miłość wydaje się zakazana, ale tak naprawdę nie są ze sobą spokrewnieni. Czy ludzie ich zaakceptują? Czy oni sami siebie zaakceptują?
„Niczego nie nienawidzę tak bardzo, jak nie wiedzieć czegoś, co wiedzieć pragnę za wszelką cenę.” Estelle Maskame bardzo dobrze wykreowała postacie drugoplanowe. Przyjaciele Eden i Tylera to wzory idealnych przyjaciół. Autorka pokazała na czym polega prawdziwa przyjaźń, taka na dobre i na złe. Przyjaciel zawsze staje po twojej stronie, zawsze cię wspiera, pociesza i stara się być blisko. Na wyróżnienie zasługują również rodzice, zarówno Eden jak i Tylera. To bardzo dobrze nakreślone postacie z rozbudowanym portretem psychologicznym. Mamy szanse poznać w końcu, dlaczego ojciec Eden tak bardzo jest przeciwko swojej córce i przeciwko jej miłości do Tylera. A mamy to mamy – zawsze są po stronie swoich dzieci.
Bardzo przykro jest mi się żegnać z Dimily. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze powrócę do tej serii. Emocje, które dzięki tym trzem książkom udało mi się przeżyć były niesamowite Dimily to fenomenalna seria. „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” to książka godna polecenia. Cała trylogia jest godna polecenia i polecam ją bardzo gorąco. Jestem pewna, że pokochacie Eden i Tylera równie mocno jak ja, i będą oni gościć w waszych sercach przez bardzo, bardzo długo.
Recenzja dostępna również na blogu: [link] Po tym, jak Eden i Tyler powiedzieli swoim rodzicom o uczuciu, jakie ich łączy i po następującej po tym niespodziewanej ucieczce Tylera, Eden całkowicie się załamuje. Z początku ma nadzieję, że chłopak wyjechał tylko na chwilę, bo ciężko było mu z całą tą sytuacją, jednak gdy dni zamieniają się w miesiące, a miesiące w cały rok, Eden coraz bardziej zamiast tęsknoty i straty zaczyna odczuwać ogromny gniew.
(...)
Gdy jego nie było w pobliżu, to Eden musiała znosić wszystkie te okropne komentarze pod swoim adresem, liczne krzywe spojrzenia każdego, kto tylko ją znał, czy w końcu ogromną odrazę, jaką obdarzali ją jej ojciec oraz jeden z przyrodnich braci. Lecz jednak pewnego dnia Tyler wraca, jak gdyby nigdy nic i nie może zrozumieć, dlaczego Eden go nienawidzi. Czy uda im się w końcu żyć u swojego boku mimo opinii społeczności?
Pamiętam, że pierwsza część serii DIMILY strasznie mocno mi się spodobała i choć druga już zachwyciła mnie nieco mniej, to i tak z wielką niecierpliwością czekałam na moment, w którym będę mogła w końcu poznać zakończenie całej serii. Owszem, nie obyło się bez obaw, że może jednak autorka nie przygotowała nic spektakularnego. przez co po lekturze będę odczuwała na prawdę spory niedosyt, jednak ciekawość zwyciężyła. Czy moje obawy się sprawdziły, czy jednak Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię? okazała się fantastycznym podsumowaniem całej serii?
Nie raz wspominałam już, że mam wielką słabość do tych niegrzecznych bohaterów literackich płci męskiej. Nic więc dziwnego, że już od pierwszego momentu zwyczajnie zakochałam się w Tylerze. W drugiej części serii widziałam już, że w bohaterze coraz to mocniej zachodzi zmiana, która ma go sprowadzić "na dobrą drogę". Domyślałam się, że już w ostatnim tomie Tyler będzie się mocno różnił od tego, co było na początku, jednak nie spodziewałam się, że będzie to aż tak wielka różnica. I wiecie co.... nie do końca mi się ona spodobała. Nie zrozumcie mnie źle, fajnie, że pod wpływem wszystkich tych wydarzeń, które poznajemy podczas czytania wszystkich książek serii, zaszła w nim zmiana na lepsze, jednak osobiście uważam, że autorka prawie w stu procentach zmieniła jego osobę. Owszem, ten nowy Tyler również jest świetny, jednak jak dla mnie to już nie jest ta postać, którą pokochałam na samym początku. Według mnie to bardzo sprzyja na niekorzyść całej historii, gdyż na pewno znajdą się takie osoby, które będą myśleć dokładnie tak samo jak ja.
Ciekawym pomysłem było jednak stworzenie przez Tylera miejsca, do którego dzieciaki, które nie miały co ze sobą zrobić, lub miały jakieś problemy z którymi same nie mogły sobie poradzić, mogły się udać, by w końcu spotkać się z pomocą ze strony Tylera i Emily. Myślę, że taka inicjatywa jak najbardziej pasuje do chłopaka (i tego starego i tego odmienionego), jednocześnie cieszę się jednak, że autorka nie skupiła się na tym wątku aż za bardzo, gdyż mogłoby to zdominować całą historię.
Estelle Maskame bardzo dobrze poradziła sobie również z przedstawieniem konfliktu pomiędzy Eden i Tylerem, a ojcem dziewczyny i bratem pary. Jak dla mnie był on bardzo realistyczny i cały czas z wielką niecierpliwością śledziłam każdą kolejną kłótnię, by móc się przekonać jak wszystko koniec końców się zakończy. Czuję jednak lekki niedosyt po tym, jak autorka przedstawiła końcówkę powieści, gdyż pozostało mi po niej na prawdę sporo pytań, na które chyba już nigdy nie otrzymam odpowiedzi. A to wielka szkoda.
Podsumowując więc, uważam, że Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię? to dobra książka, jednak mogłaby być jeszcze lepsza. Kończąc ją nie odczuwałam potrzeby, by zapoznać się z nią w najbliższym czasie jeszcze raz i teraz mam jeszcze kilka pytań, które pewnie przez jakiś czas będą mnie jeszcze męczyć. Jednak na pewno nie można uznać jej za fatalną, gdyż to zdecydowanie nie prawda. Szkoda, że autorka do końca nie wykorzystała potencjału całej historii. Jednak jak mówiłam, uważam że to dobra książka i dobre zakończenie całej serii. Jeśli więc zastanawiacie się, że po nią sięgać zdecydowanie powiem tak, jednak nie nastawiajcie się na coś wielce spektakularnego.
Miłość nie wybiera. Czasami dopada nas w najmniej oczekiwanym momencie. Czasami zakochujemy się w osobie, w której nie powinniśmy. Czy można kochać przybranego brata, jako mężczyznę, nie jako brata? Czy można oddać serce przybranej siostrze? Ta miłość jest zdecydowanie trudna, ale mimo wszystko realna. Estelle Maskame przez trzy tomy starała się nam pokazać wszystkie za i przeciw takiej miłości. (...) „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” to ostatni tom trylogii Dimily, powieści z gatunku new adult. Tutaj wszystko się wyjaśnia, poznajemy najbardziej skrywane sekrety rodzin Eden i Tylera, i w końcu odpowiadamy sobie na to najważniejsze pytanie: czy miłość przybranego rodzeństwa przetrwa ciężką próbę?
„Życie nie polega wyłącznie na babraniu się w przeszłości i walce z przeciwnościami losu. Czasem należy po prostu się nim cieszyć.” Tyler wyjechał i to Eden przez cały rok musiała się zmagać z ojcem, który nie akceptuje jej i jej związku z przybranym bratem, z otoczeniem, które zareagowało na wiadomość o ich miłości raczej niechętnie. Ale Eden już wyleczyła się z Tylera, już go nie kocha. Teraz czuje tylko nienawiść. Gdy ich oczy znów się spotykają serce Eden zamiera. Tyler wyjaśnia powody swojej ucieczki, ale czy Eden mu wybaczy? Czy jest jeszcze szansa na tę miłość, która ma przeciw sobie cały świat?
„Człowiek, który kiedyś był dla mnie całym światem, o czym przekonałam się dopiero wtedy, gdy odszedł i nigdy nie wrócił.” Bardzo trudno było mi przeczytać „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?”. Nie dlatego, że książka jest zła, ale dlatego, że wiedziałam, że to już koniec. To koniec Dimily. Nie chciałam rozstawać się z Eden i Tylerem, za bardzo ich pokochałam i bardzo, bardzo mocno kibicowałam im. Byłam po ich stronie od pierwszej części. Dwie poprzednie części doprowadziły zapewne niejednego czytelnika do łez. „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” doprowadza do szaleństwa. Dosłownie! Szalejemy odkrywając wszystkie tajemnice. Szalejemy, gdy wraca Tyler. Szalejemy, gdy Eden mówi: „Między nami wszystko skończone, Tyler”.
„Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” to zakończenie trylogii Dimily. Tutaj wszystko się kończy, ale również zaczyna. Co się zaczyna? Tego dowiecie się z książki, natomiast co się kończy? Kończy się nasza przygoda z Dimily. „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” utrzymuj poziom swoich poprzedniczek, jednak miałam wrażenie, że to nieco spokojniejsza część. Są kłótnie, są niedomówienia, są powody do łez i do śmiechu, są sceny przesiąknięte erotyzmem i są sceny pełne przyjaźni i oddania. Jednak ta książka to spokojne zakończenie pewnego etapu. Estelle Maskame postawiła na trylogię, dlatego ze smutkiem pożegnamy się z Eden i Tylerem.
Książkę czyta się bardzo szybko. Wystarczy jeden, góra dwa wieczory, by przebrnąć przez tę gonitwę uczuć, wybuchy emocji, pełne pożądania sceny. Eden i Tyler po tylu przejściach, tylu zmagań z przeciwnościami losu zasługują na to, żeby być razem, ale czy mają w sobie jeszcze dość odwagi i akceptacji? Eden została wykreowana na bardzo silną i mądrą dziewczynę. Choć momentami działa spontanicznie, nie ma w tej spontaniczności nic głupiego. Dziewczyna wie czego chce i dąży do tego by być szczęśliwa. Tyler to chłopak z trudnym dzieciństwem. Musi zmagać się z agresją i napadami złości. Ale chce walczyć. Chce walczyć nie tylko dla Eden, ale przede wszystkim dla siebie. Eden i Tyler to para idealna, a jedyny minus to to, że są przybranym rodzeństwem. Ich miłość wydaje się zakazana, ale tak naprawdę nie są ze sobą spokrewnieni. Czy ludzie ich zaakceptują? Czy oni sami siebie zaakceptują?
„Niczego nie nienawidzę tak bardzo, jak nie wiedzieć czegoś, co wiedzieć pragnę za wszelką cenę.” Estelle Maskame bardzo dobrze wykreowała postacie drugoplanowe. Przyjaciele Eden i Tylera to wzory idealnych przyjaciół. Autorka pokazała na czym polega prawdziwa przyjaźń, taka na dobre i na złe. Przyjaciel zawsze staje po twojej stronie, zawsze cię wspiera, pociesza i stara się być blisko. Na wyróżnienie zasługują również rodzice, zarówno Eden jak i Tylera. To bardzo dobrze nakreślone postacie z rozbudowanym portretem psychologicznym. Mamy szanse poznać w końcu, dlaczego ojciec Eden tak bardzo jest przeciwko swojej córce i przeciwko jej miłości do Tylera. A mamy to mamy – zawsze są po stronie swoich dzieci.
Bardzo przykro jest mi się żegnać z Dimily. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze powrócę do tej serii. Emocje, które dzięki tym trzem książkom udało mi się przeżyć były niesamowite Dimily to fenomenalna seria. „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” to książka godna polecenia. Cała trylogia jest godna polecenia i polecam ją bardzo gorąco. Jestem pewna, że pokochacie Eden i Tylera równie mocno jak ja, i będą oni gościć w waszych sercach przez bardzo, bardzo długo.
Pamiętam, że pierwsza część serii DIMILY strasznie mocno mi się spodobała i choć druga już zachwyciła mnie nieco mniej, to i tak z wielką niecierpliwością czekałam na moment, w którym będę mogła w końcu poznać zakończenie całej serii. Owszem, nie obyło się bez obaw, że może jednak autorka nie przygotowała nic spektakularnego. przez co po lekturze będę odczuwała na prawdę spory niedosyt, jednak ciekawość zwyciężyła. Czy moje obawy się sprawdziły, czy jednak Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię? okazała się fantastycznym podsumowaniem całej serii?
Nie raz wspominałam już, że mam wielką słabość do tych niegrzecznych bohaterów literackich płci męskiej. Nic więc dziwnego, że już od pierwszego momentu zwyczajnie zakochałam się w Tylerze. W drugiej części serii widziałam już, że w bohaterze coraz to mocniej zachodzi zmiana, która ma go sprowadzić "na dobrą drogę". Domyślałam się, że już w ostatnim tomie Tyler będzie się mocno różnił od tego, co było na początku, jednak nie spodziewałam się, że będzie to aż tak wielka różnica. I wiecie co.... nie do końca mi się ona spodobała. Nie zrozumcie mnie źle, fajnie, że pod wpływem wszystkich tych wydarzeń, które poznajemy podczas czytania wszystkich książek serii, zaszła w nim zmiana na lepsze, jednak osobiście uważam, że autorka prawie w stu procentach zmieniła jego osobę. Owszem, ten nowy Tyler również jest świetny, jednak jak dla mnie to już nie jest ta postać, którą pokochałam na samym początku. Według mnie to bardzo sprzyja na niekorzyść całej historii, gdyż na pewno znajdą się takie osoby, które będą myśleć dokładnie tak samo jak ja.
Ciekawym pomysłem było jednak stworzenie przez Tylera miejsca, do którego dzieciaki, które nie miały co ze sobą zrobić, lub miały jakieś problemy z którymi same nie mogły sobie poradzić, mogły się udać, by w końcu spotkać się z pomocą ze strony Tylera i Emily. Myślę, że taka inicjatywa jak najbardziej pasuje do chłopaka (i tego starego i tego odmienionego), jednocześnie cieszę się jednak, że autorka nie skupiła się na tym wątku aż za bardzo, gdyż mogłoby to zdominować całą historię.
Estelle Maskame bardzo dobrze poradziła sobie również z przedstawieniem konfliktu pomiędzy Eden i Tylerem, a ojcem dziewczyny i bratem pary. Jak dla mnie był on bardzo realistyczny i cały czas z wielką niecierpliwością śledziłam każdą kolejną kłótnię, by móc się przekonać jak wszystko koniec końców się zakończy. Czuję jednak lekki niedosyt po tym, jak autorka przedstawiła końcówkę powieści, gdyż pozostało mi po niej na prawdę sporo pytań, na które chyba już nigdy nie otrzymam odpowiedzi. A to wielka szkoda.
Podsumowując więc, uważam, że Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię? to dobra książka, jednak mogłaby być jeszcze lepsza. Kończąc ją nie odczuwałam potrzeby, by zapoznać się z nią w najbliższym czasie jeszcze raz i teraz mam jeszcze kilka pytań, które pewnie przez jakiś czas będą mnie jeszcze męczyć. Jednak na pewno nie można uznać jej za fatalną, gdyż to zdecydowanie nie prawda. Szkoda, że autorka do końca nie wykorzystała potencjału całej historii. Jednak jak mówiłam, uważam że to dobra książka i dobre zakończenie całej serii. Jeśli więc zastanawiacie się, że po nią sięgać zdecydowanie powiem tak, jednak nie nastawiajcie się na coś wielce spektakularnego.